|
Pawe³ Baraszkiewicz
-Daniel jest starszy ode mnie o rok, startowali¶my wiêc jaki¶
czas wspólnie w zawodach juniorów, znali¶my siê, ale jako¶ do g³owy
nam nie przysz³o, ¿e mamy p³ywa razem. Mia³em zreszt± wypróbowanego
partnera. Z Marcinem Kobierskim zdobyli¶my medal mistrzostw ¶wiata
juniorów w japoñskim Komatu.
Nie jest prawd±, ¿e w jednej ³ódce kaza³ nam uklêkn±æ dopiero
Aleksandr Ko³ybelnikow, choæ nie wolno mu odbieraæ olbrzymich zas³ug
w stworzeniu naszej osady. Ju¿ przed igrzyskami w Atlancie zrobi³ to
ówczesny trener kadry Marek Zachara. Nie by³a to udana próba,
æwiczyli¶my wtedy na rzece, nasza ³ódka krzywo p³ywa³a. Zachara nie
uwierzy³, ¿e mo¿emy wszystko zmieniæ, zreszt± nie mia³ czasu
zajmowaæ siê takimi szczeniakami, mia³ na g³owie wystêp
reprezentacyjnej dwójki w igrzyskach. ¯aden z nas nie mia³ szans aby
siê w dru¿ynie znale¼æ. Po pora¿ce, a nawet mo¿na mówiæ o klêsce w
igrzyskach, wszystko siê w polskich kanadyjkach zmieni³o, od trenera
poczynaj±c. Muszê przyznaæ, ¿e trochê bez przekonania zaczêli¶my
wios³owaæ razem. O dziwo, sz³o nam jak z p³atka.. By³o to w maju
l997 roku. Po trzech miesi±cach wys³ano nas na mistrzostwa Europy, w
których wygrali¶my w cuglach. Nie by³o wprawdzie wszystkich
najlepszych, ale asów nie brakowa³o. Pojechali¶my na mistrzostwa
¶wiata i w nich przegrali¶my tylko z fenomenalnymi Wêgrami, z Gorgi
Kolonicsem. Nie ukrywam, ¿e by³ naszym zmartwieniem, d³ugo nie
mogli¶my sobie z nim poradziæ. Przez pierwsze dwa lata ja by³em z
przodu kanadyjki, ale ¿e nasz trener uwielbia eksperymentowaæ, wiêc
przed igrzyskami kaza³ siê nam zamieniæ. I tak ju¿ zosta³o a¿ do
rozpadu naszej osady.
Urodzi³ siê w Lidzbarku Welskim, niedu¿ym miasteczku na pograniczu
Mazowsza i Mazur. Od pierwszych lat 70-tych dzia³a³ tak klub „Wel”,
za³o¿ony przez Ryszarda Folgarta, znakomitego trenera przedtem
warszawskim klubów „Spójnia” i „Skra”, wychowawcy tak wielkiej
indywidualno¶ci jak srebrny medalista olimpijski Jerzy Opara.
Lidzbarski klub mo¿na uznaæ za dziwne zjawisko na sportowej,
kajakarskiej mapie Polski, bo nikt nigdy nie p³ywa³ w nim na kajaku,
lecz wy³±cznie w kanadyjce.
- W mojej rodzinie nikt nigdy nie uprawia³ sportu profesjonalnie,
tylko mama, gdy chodzi³a do szko³y grywa³a w siatkówkê i w pi³kê
rêczn±. Trudno by³o znale¼æ w mie¶cie dzieciaka, który nie
posmakowa³by wios³owania. Jezioro le¿y w ¶rodku miasta, przez ca³y
dzieñ krêci³y siê na nim ³ódki. Pierwszy do sekcji trafi³ mój
starszy brat Micha³, wkrótce po nim ja. Ojciec prowadzi³ firmê,
jeden z nas musia³ mu pomagaæ. Papa nie chcia³ decydowaæ, zostawi³
to nam do rozstrzygniêcia i jako¶ tak samo wysz³o, ¿e Micha³ zaj±³
siê firm± a ja p³ywaniem w indiañskim stylu.
Nie bêdê k³ama³, ja wcale nie zakocha³em siê bez pamiêci w
kajakarstwie. Je¶li mam byæ szczery to najbardziej poci±ga³y mnie
wizyty na si³owni, a trenuj±c kanadyjki mia³o siê do niej dostêp za
darmo. Ponadto mia³em ¶wietn± wymówkê w domu, by wymigaæ siê od
pracy. Gdy ojciec goni³ nas do roboty, ja t³umaczy³em ¿e nie mogê
siê przemêczaæ, bo zaraz idê na trening. Do dzi¶ nie mam pewno¶ci
czy wierzy³ w moje s³owa, ale g³ówny ciê¿ar obowi±zków spada³ na
brata. Z pocz±tkowego okresu pamiêtam, ¿e o dostêp do ³ódki nie by³o
³atwo, bywa³o ¿e w kolejce czeka³o 20 ch³opaków. Pamiêtam te¿, ¿e
nie mia³em wiêkszych problemów z utrzymaniem siê na wodzie. Dzieci
zawsze szybko ³api± w³a¶ciw± postawê, a gdy raz poprowadzi siê
kanadyjkê prawid³owo, to pó¼niej idzie jak z p³atka.
Dalej bêdê szczery7. Kajakarstwo uprawia³em, bo … by³y sukcesy.
Szybko zdoby³em pierwszy medal, jeszcze w kategorii m³odzików. Potem
nastêpne i kolejne, wiêc nie by³o ¿adnych powodów do rezygnacji z
uprawiania sportu kajakowego. Sk³amiê, je¶li powiem ¿e kocha³em
wówczas kanadyjki. Ale poniewa¿ sukcesów przybywa³o, ten sport
wci±ga³ mnie coraz bardziej, a¿ wreszcie gdy osi±gn±³em wiek
dojrza³y wci±gn±³ mnie ca³kowicie. Tak bardzo, ¿e nawet ¿onê mam z
tego ¶rodowiska. Magda pochodzi z Trzcianki, to takie ma³e
miasteczko niedaleko Wa³cza, malowniczo po³o¿one. Poznali¶my siê gdy
by³a uczennic± w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Wa³czu. Ona jednak
p³ywa³a inaczej, ty³em do przodu, bo wios³owa³a w wio¶larskiej
dwójce podwójnej. Gdy skoñczy³a szko³ê skoñczy³a ze sportem. Mamy
córkê Vanessê Ytossie, ale u¿ywamy w domu wy³±cznie jej drugiego
imienia. Dlaczego takie dziwne? Spodoba³a nam siê bohaterka realisty
show pokazywanego na antenie „Polsatu”, która nosi³a w³a¶nie takie
imiê. Mieli¶my k³opoty z zarejestrowaniem córki wiêc dlatego dali¶my
jej na imiê Vanessa. To tak¿e niepolskie, ale ju¿ w naszym kraju
przyjête.
Dwójka Pawe³ Baraszkiewicz i Daniel Jêdraszko nie schodzi³a w
podium. Nawet w l998 roku, gdy polskie kajakarstwo ponios³o dotkliw±
pora¿kê podczas mistrzostw ¶wiata w wêgierskim Szeged oni ratowali
honor polskiej dru¿yny zdobywaj±c jedyny srebrny medal. Znakomite
mieli nastêpne dwa lata. W l999 roku w Mediolanie zdobyli pierwszy
upragniony tytu³ mistrzów ¶wiata, a w igrzyskach w Sydney wywalczyli
srebrny medal. Jestem przekonany, ¿e gdyby na torze by³y normalne
warunki, a nie zwariowana fale to wygraliby. Niestety na szalej±cej
powierzchni lepiej radzi³a siê sobie potê¿na wêgierska para.
- Najmilej wspominamy wyprawê do Gainesville w okolicach Atlanty,
gdzie wcze¶niej rozegrano igrzyska olimpijskie. W stanie Georgia
zdobyli¶my dwa z³ote medale mistrzostw ¶wiata. Powiem wprost, ¿e
jechali¶my do Aten jak po swoje. A ponie¶li¶my klêskê. Wiemy
dlaczego przegrali¶my, na nasz± pora¿kê mia³y wp³yw zarówno sprawy
zewnêtrzne jak i wewnêtrzne. Zostawiamy je dla siebie, mo¿e kiedy¶
po zakoñczeniu kariery powiemy dlaczego tak siê sta³o.
A nasza osada rozpad³a siê nie dlatego, ¿e rozdzieli³a nas pora¿ka.
Z danielem nigdy nie pok³óci³em siê, on jest zreszt± tak ugodowym
cz³owiekiem, ¿e jest to w³a¶ciwie niemo¿liwe. Nie sposób wyprowadziæ
go z równowagi. Inaczej ma siê sprawa ze mn±, jestem impulsywny,
potrafiê wybuchn±æ. Nasza osadê roz³±czy³a kontuzja Daniela, bardzo
d³ugo leczona. Tak d³ugo, ¿e zacz±³em p³ywaæ w jedynce i sz³o mi
doskonale.
Ostatecznie osiad³ w Wa³czu. Z Lidzbarka wyemigrowa³ najpierw do
Szczecina, gdzie mieszka³ Daniel i by³ klub który mia³ o wiele
wiêcej pieniêdzy ni¿ „Wel”. Gdy chyli³ siê ku upadkowi, przenie¶li
siê obaj do bogatej „Posnanii”. Jego najwiêksz± przyjemno¶ci± jest
sprawianie przyjemno¶ci innym. Coraz bli¿ej do zakoñczenia kariery,
po g³owie chodz± mu rozmaite my¶li o przysz³o¶ci, ale ¿adna nie jest
do koñca skonkretyzowana. Zostawia to na czas, gdy naprawdê bêdzie
musia³ rozstaæ siê z wyczynowym sportem.
- To rozstanie mog³o nast±piæ du¿o wcze¶niej i sposób gwa³towny -
opowiada Pawe³. W 1998 roku podczas obozu w Portugalii, w Milfontes,
wyp³ynêli¶my kanadyjkami w morze. Chcieli¶my spróbowaæ jak nasze
³ódki bêd± spisywaæ siê na falach oceanu. Odp³ynêli¶my mo¿e z 50
metrów od brzegu, gdy zaczê³y siê wywracaæ. To by³o istne
szaleñstwo, cud ¿e skoñczy³o siê na strachu i kilku ³ykach s³onej
wody, choæ powierzchnia wydawa³a siê nam g³adka. Musze przyznaæ, ¿e
spróbowali¶my si³ raz jeszcze, nie jeste¶my przecie¿ gorsi od
Indian, tyle, ¿e do kanadyjek wk³adali¶my kajakowe siedzenia i
brali¶my kajakowe wios³a. W takim przypadku da³o siê p³yn±æ,
oczywi¶cie na spokojnym oceanie i niezbyt daleko od brzegu. |